• benchmark.pl
  • Gry
  • Zstąp do piekieł, a nie będziesz chciał z nich wyjść – recenzja Doom Eternal
Zstąp do piekieł, a nie będziesz chciał z nich wyjść – recenzja Doom Eternal
Gry

Zstąp do piekieł, a nie będziesz chciał z nich wyjść – recenzja Doom Eternal

przeczytasz w 7 min.

Doom Eternal trochę czerpie z wiekowej legendy, a trochę z Dooma A.D. 2016... Ale czy jest godnym reprezentantem kultowej serii? Załadowaliśmy spluwy i zeszliśmy do samych piekieł, żeby to sprawdzić. Oto nasza recenzja Doom Eternal!

Ocena benchmark.pl
  • 4,9/5
Plusy

- wierność tradycyjnym rozwiązaniom ze starego dobrego Dooma,; - klimatyczne i świetnie zaprojektowane lokacje,; - bardzo szybkie i bardzo złożone bitwy z demonami,; - pasująca do zawrotnej akcji ścieżka dźwiękowa,; - mnóstwo spluw, gadżetów i umiejętności, które przydają się w walce,; - wciągająca bez reszty eksploracja,; - masa sekretów, przedmiotów kolekcjonerskich i dodatków kosmetycznych do znalezienia,; - ciekawe elementy zręcznościowe.

Minusy

- ekstremalnie szybkie walki nie każdemu przypadną do gustu,; - wyjątkowo trudne potyczki potrafią być niekiedy frustrujące.

Panie, takich strzelanin jak Doom Eternal już teraz nie robią!

Id Software to fachowcy pierwszej klasy – wiadomo, twórcy pierwszego Dooma z 1993 roku. Jak zabierają się za coś, to można być spokojnym… Zwłaszcza, że już raz wskrzesili tę markę mistrzowsko w 2016. Ale teraz wchodzą drugi raz do tej samej rzeki lawy i gdzieś z tyły głowy pojawia się wątpliwość, czy znów udał im się powrót do tej królewskiej serii FPS-ów, strzelanki wszystkich strzelanek?

W każdym razie inspiracje zarówno oryginalnym Doomem, jak i tym z 2016 roku widać już na pierwszy rzut oka. Mowa więc o strzelaninie, która łączy nowe trendy świata gier z bardzo klasyczną konwencją. Znamy już takie eksperymenty z innych FPS-ów, chociażby Wolfenstein: The New OrderWolfenstein II: The New Colossus. W przypadku przygód Blazkowitza żeniaczka starego z nowym wyszła naprawdę nieźle.

A jednak przed premierą Doom Eternal nie opuszczały mnie wątpliwości. W końcu Wolfenstein to Wolfenstein, ma swoich twórców i rządzi się swoimi prawami, a Doom to zupełnie inna para demonicznych kaloszy od id Software (a w czasach chociażby pierwszego Rage z kondycją tego studia bywało różnie). Ma swoje specyficzne tempo, fantasmagoryczny świat, humor i swoistą mitologię. Ile z tego udało się wprowadzić do Doom Eternal i czy faktycznie, tak jak obiecuje tytuł, nowa odsłona serii zapewni jej wieczne uznanie wśród graczy? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, zapraszamy na wycieczkę po piekle. Za przewodnika robi dziś nasza recenzja Doom Eternal!

Doom Eternal – czy warto kupić? Tak, tak i jeszcze raz tak! Ale nie bezwarunkowo. To nie jest gra dla każdego i jeśli nie nadajesz na tych samych falach, co id Software, rozczarujesz się. 

Jak Doom Eternal, to tylko w niepowtarzalnej scenografii!

O ile Doom z 2016 co krok odwoływał się do „jedynki”, o tyle Doom Eternal garściami czerpie z drugiej części serii, tej z 1994 roku. Tym razem akcja przenosi się więc z Marsa na Ziemię. Naszą błękitną planetkę spotkała inwazja demonów. Latające gargulce, cacodemony czy arachnotrony wyroiły się na potęgę i bezpardonowo plądrują świat. Są na tyle bezczelne, że nawet pomazały go ognistymi pentagramami – tak wielkimi, że widać je z orbity. Naszym zadaniem jest, rzecz jasna, spuścić łomot tym pomiotom diabła i pogonić ich, gdzie pieprz rośnie.

Po takim opisie można by pomyśleć, że czeka nas wycieczka po zrujnowanych miastach, skąpanych w ogniu ulicach, gruzowiskach i wrakowiskach. Owszem, takie krajobrazy w Doom Eternal też się trafiają, ale z rzadka. Dużo częściej mamy do czynienia z surrealistycznymi zamczyskami, trochę średniowiecznymi, trochę fantastyczno-naukowymi, a przede wszystkim – szatańskimi.

Doom Eternal - klimatyczne lokacje

Scenografia Doom Eternal to prawdziwe dzieło sztuki, którego miejscami nie powstydziłby się nawet Zdzisław Beksiński. Urzekają swoim ponurym pięknem gotyckie wieże porośnięte oślizgłą biomasą, wysoko sklepione korytarze twierdz, czy wreszcie urwiska nad skutym lodem oceanem.

Tym właśnie Doom Eternal skradł moje serce już od pierwszych chwil. Trochę okultyzmu, nieco technologii, szczypta organicznego obrzydlistwa i sporo piekielnych ogni. Wychodzi z tego mieszanka naprawdę doskonała i… oryginalna. I co ciekawe, już Doom II charakteryzował się podobną estetyką (choć pikselowatą i kanciastą – wiadomo, jakie czasy, takie możliwości graficzne).

Scenografia Doom Eternal to prawdziwe dzieło sztuki, którego miejscami nie powstydziłby się nawet Zdzisław Beksiński.

Lokacje, poza tym, że wyglądają świetnie, są mistrzowsko zaprojektowane. Niby to tylko liniowe poziomy, ale liniowe w najlepszym znaczeniu tego słowa. Areny bitew doskonale zrównoważono elementami zręcznościowymi (nasz bohater może między innymi wykonywać małpie skoki po wiszących poprzeczkach czy też wspinać się na mury). Aż czasami miałem wątpliwości czy to jeszcze Doom Eternal, czy może już Uncharted. To jednak żaden zarzut, bo przecież oddech między jedną a drugą bitwą z siłami piekieł jest niezbędny.

No, dobrze – powiecie, - poziomy ładne i ciekawe, a co z fabułą? Jest motywacja, żeby przedzierać się przez te wszystkie piekielne bastiony? Cóż, fabuła jak fabuła – wystarczająco rozbudowana, żeby napędzać akcję, a jednocześnie dostatecznie „przezroczysta”, żeby nie przeszkadzać w upojnej rzezi. Opowiadana historia z pewnością nie jest najmocniejszą stroną Doom Eternal, ale chyba nikt nie przypuszczał, że tak będzie. Ten tytuł uwodzi czymś innym. A czym? Już odpowiadam!

Doom Eternal - niezwykłe widoki

Czy dogonisz Doom Eternal?

Ćwiczyliście refleks przez ostatnie miesiące? A trzeba było, bo Doom Eternal wymaga go od groma i trochę! Doom z 2016 nie popełnił błędu Dooma 3 i wzorowo odrobił pracę domową z mechaniki walk („trójka” postawiła raczej na klimat i mocno się na tym przejechała). Mieliśmy tam więc prawdziwy dans macabre z rakietami, działkami plazmowymi, ognistymi kulami i efektownymi ciosami wręcz, które rozrywały wrogów na strzępy.

Doom Eternal przejmuje to wszystko, dodaje trochę od siebie, a przede wszystkim mocno, ale to mocno, podkręca tempo. Amunicja schodzi z magazynka jak papier toaletowy ze sklepów w czasie koronawirusa, a ostrzeżenie o epilepsji daje do myślenia już nie tylko osobom, które faktycznie mają z tym problem. Ekran bryzga krwią, miga, skacze, trzęsie się, czerwienieje, ciemnieje, jaśnieje i wyciąga szpony po siedzącego przed nim gracza. Nadążyć za tą jatką to nie lada wyczyn.

Doom Eternal - brutalna jatka

Refleks to jednak nie wszystko. Jest kluczowy, ale ważna jest także strategia. Tak, tak, twórcy Doom Eternal zadbali o to, żeby pogłówkować trochę w czasie starć. I tak na przykład warto się zastanowić, jak wykorzystać otoczenie (podwójnymi susami skacząc z platformy na platformę, robiąc długaśne przeskoki, bądź huśtając się na wystających ze ścian prętach), jaką broń dobrać do jakiego przeciwnika (karabin plazmowy, dajmy na to, świetnie sprawdza się na energetyczne tarcze), kogo eliminować w pierwszej kolejności, a kogo później.

Ale i to nie wszystko. Warto też strzelać do przeciwników w przemyślany sposób, bo niemal każdy z nich ma jakiś słaby punkt. Na przykład antropokuba (paskudnego grubasa z miotaczami ognia) nie trzeba od razu zabijać, można go skutecznie unieszkodliwić niszcząc jego działka. Z kolei różakowi (takiemu dziczkowi z piekła rodem) warto strzelać w ogon, bo otrzymuje wtedy więcej obrażeń.

Doom Eternal - każdy przeciwnik ma słaby punkt

Arcyistotne w czasie starć z zastępami piekieł jest także rozsądne wykorzystywanie zasobów. I to tak naprawdę (oprócz wspomnianego refleksu, rzecz jasna) klucz do zwycięstwa. Mowa nie tylko o amunicji, ale też zdrowiu i pancerzu. Do ich uzupełnienia można używać rozsianych po mapie zasobów, choć nie tylko.

Zabójstwa chwały, czyli efektowne wykończenia wrogów gołymi rękami, zawsze dają sporo punktów zdrowia. Jeśli podpalimy przeciwnika, zanim go nafaszerujemy ołowiem, wypadnie z niego sporo pancerza. Natomiast rozcięcie demona piłą łańcuchową zapewnia amunicję. Prędko się przekonałem, że sprawne i naprzemienne używanie tych trzech umiejętności pozwala mi przechylić szalę zwycięstwa na moją stronę.

Doom Eternal - zabójstwo chwały

Walki w Doom Eternal nie są dla każdego. Są wymagające, czasem żmudne i może się od nich zakręcić w głowie. Po wyjątkowo stresującym seansie z Doom Eternal kusiło mnie, żeby zmierzyć sobie ciśnienie, tak bardzo miałem zszargane nerwy. 

Inna rzecz, że zaraz wróciłem do rozgrywki. Bo coś mnie trzymało przy tej krwawej zabawie, coś, co nawet nie zawsze kazało gnać po trupach do przodu, ale niekiedy też cofać się, zaglądać w zakamarki, wracać do raz już odwiedzonych miejsc.

Doom Eternal - walka
Doom Eternal - potężny arsenał

Wszystko, czego nie znaleźliśmy w Doom Eternal

W dzisiejszych czasach gry są nieskończone. A w każdym razie ich twórcy chcieliby, żeby takie były. Zamknięte projekty mało kogo interesują, wiele osób pragnie produkcji w formie usług – nieustannie aktualizowanych, wieloosobowych, wciąż żywych i rozrastających się.

No, dobrze, ale Doom Eternal to przecież przede wszystkim kampania dla pojedynczego gracza. Jak sprawić, żeby chciało się ponownie przechodzić misje? Jak zachęcić ludzi do kontynuowania zabawy po zakończeniu fabuły? Id Software sięga po rozwiązanie stare jak świat, a mianowicie dużo, dużo, dużo wszelkiej maści dodatków i gadżetów do odblokowania.

Doom Eternal - płyta jako znajdźka
Doom Eternal - easter egg

„Lizałem ściany” piekielnych lokacji, bo za każdą z nich mógł się kryć przedmiot, który pozwoli mi na rozwinięcie umiejętności mojego bohatera. Są tutaj i usprawniania stroju Doom Slayera, i modyfikacje spluw, runy poprawiające zdolności, dodatkowe talenty, różne skórki kombinezonu, opcjonalne walki na czas, sekretne areny…

Właśnie – sekretne! To słowo klucz! W Doom Eternal, podobnie jak w pierwowzorze z lat dziewięćdziesiątych wprost roi się od sekretów. I podobnie jak w pierwszym Doomie poukrywano je wprost rewelacyjnie. Czasami trzeba nieźle pomyszkować, żeby je znaleźć, ale przeważnie – i to nawet ciekawsze przypadki – były tuż przed moim nosem, niemal na wyciągnięcie ręki. Majaczyły gdzieś przede mną na jakiejś półce skalnej albo w formie ikonki na automapie… Tylko jak się do nich dostać? Często wymagało to ode mnie sporo kombinacji i nieszablonowego myślenia

Chyba więc nie bez przyczyny podsumowanie misji pokazuje trzy aspekty ukończenia poziomu: walka, eksploracja i wyzwania. Walka to rzecz jasna sfinalizowane potyczki. Eksploracja dotyczy odnalezionych gadżetów. Natomiast wyzwania wiążą się z jakimś konkretnym wyczynem (ot, chociażby - zabij trzy demony jednym granatem).

Może przemawia przeze mnie pedantyczny charakter, ale niepełny pasek przy którymkolwiek z tych trzech elementów skutecznie popychał mnie do kolejnych prób, do ciągłego poszukiwania i mierzenia się z potworami. Innymi słowy, dla mnie Doom Eternal to nie jest gra na jeden raz. To poziomy, do których chce się wracać, żeby odkryć ich każdą, nawet najmniejszą tajemnicę.

Poza tym, że to gratka dla kolekcjonerów, jest to także kolejna aktywność, która pozwala przyjemnie odpocząć między jedną a drugą jatką i naładować akumulatory. Wspólnie z kawałkami zręcznościowymi eksploracja czyni z Doom Eternal strzelaninę wysokiej klasy, w której nie chodzi wyłącznie o masakrowanie hord przeciwników. 

Jeśli więc ktoś powie, że Doom Eternal to taka sieczka, przy której można wyładować swoją agresję, zaprotestuję! To tylko jeden z aspektów rozgrywki. Bynajmniej nie najważniejszy. Całość w każdym razie jest dużo bardziej złożona i muszę teraz wystawić jej odpowiednią ocenę.

Doom Eternal - podsumowanie misji

Wspólnie z kawałkami zręcznościowymi eksploracja czyni z Doom Eternal strzelaninę wysokiej klasy, w której nie chodzi wyłącznie o masakrowanie hord przeciwników. 

Doom Eternal – czy warto kupić?

Tak, tak i jeszcze raz tak! Ale nie bezwarunkowo. Doom Eternal nie jest grą dla każdego i jeśli nie nadajesz na tych samych falach, co id Software, rozczarujesz się. Chyba najważniejsza jest kwestia dopasowania się do szaleńczych potyczek. Jeśli lubisz „przykampić” albo beztrosko rozwalać przeciwników, nawet o tym nie myśląc, raczej nie strawisz gigantycznych, złożonych bitew z nowego Dooma.

Trzeba też zaznaczyć, że to gra, mimo całej swojej oryginalności, dość staromodna, bardzo klasyczna, liniowa, cechująca się niekiedy mechanizmami, które są urokliwe, ale trącają myszką (przykład – wskocz na kolumnę, która jest jednocześnie przyciskiem, a otworzy się tajne przejście w ścianie). Sam musisz rozważyć, na ile w 2020 roku masz jeszcze ochotę na taki rodzaj rozgrywki. 

Trochę analizuję sprawę, rozbieram na kawałki, ale prawda jest taka, że jeśli masz ochotę na kawał dobrej strzelaniny, a dwie wspomniane wyżej kwestie Cię nie martwią, sięgnij po Doom Eternal. Serio, takich FPS-ów już nie robią!

Doom Eternal - hełm Doom Slayera

I w zasadzie na tym można by zakończyć recenzję Doom Eternal, ale przecież o czymś jeszcze nie wspomnieliśmy. Co z trybem Battlemode, a więc rozgrywką wieloosobową? W końcu twórcy Doom Eternal zrezygnowali z tradycyjnego „multi” na rzecz awangardowych asymetrycznych trzyosobowych rozgrywek.

Rzeczywiście, wyglądają one bardzo obiecująco, ale niestety znamy je tylko z materiałów promocyjnych. Serwery Doom Eternal ruszą dopiero w dniu premiery. Podobnie nie możemy jak na razie napisać ani słowa o Doom 64, bo wciąż obowiązuje na niego embargo. Tymczasem pozostaje nam czerpać frajdę z kampanii dla pojedynczego gracza… A jest z czego! Zwłaszcza, że piekło Doom Eternal wciąga bez reszty i nie chce wypuścić na powrót do realnego świata.

Doom Eternal - moja dusza jest bezpieczna

Ocena końcowa Doom Eternal:

  • wierność tradycyjnym rozwiązaniom ze starego Dooma
  • klimatyczne i świetnie zaprojektowane lokacje
  • bardzo szybkie i bardzo złożone bitwy z demonami
  • pasująca do zawrotnej akcji ścieżka dźwiękowa
  • mnóstwo spluw, gadżetów i umiejętności, które przydają się w walce
  • wciągająca bez reszty eksploracja
  • masa sekretów, przedmiotów kolekcjonerskich i dodatków kosmetycznych do znalezienia
  • ciekawe elementy zręcznościowe
     
  • ekstremalnie szybkie walki nie każdemu przypadną do gustu
  • wyjątkowo trudne potyczki potrafią być niekiedy frustrujące
     
  • Grafika:
     dobry plus
  • Dźwięk:
     bardzo dobry
  • Grywalność:
     bardzo dobry

Ocena ogólna:

98% 4,9/5

Super Produkt

Grę Doom Eternal na potrzeby niniejszej recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od wydawców gry - firmy Bethesda oraz Cenega S.A. 

Oto co jeszcze może Cię zainteresować:

Komentarze

19
Zaloguj się, aby skomentować
avatar
Komentowanie dostępne jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników serwisu.
  • avatar
    bodziokrak
    4
    I graj panie w to na padzie, ekstremalnie trudny, refleks, jak w to grać bez wspomagania celowania, eh te konsole.
    • avatar
      Mar3k
      3
      Hmm jestem ciekawy czy typowy PC czyli jakaś I5 6600K, 8GB DDR4 i GTX 1050Ti pociągnie tą grę w 60fps w 900p na średnich bez dropów. Jak widzę tą grafikę to mam poważne obawy, że bez 1070Ti/2060 nie podchodź ale obym się mylił. Nie wyobrażam sobie tak dynamicznej i ładnej gry ogrywać w Low detalach i 30fps oraz na padzie mimo, że nie uważam by konsole były dla „plebsu” a PCMR dla szlachty, a spotkałem się już z takimi opiniami :D.
      • avatar
        rafino
        1
        tu masz teścik, optymalizacja wygląda bardzo dobrze https://www.pcgamesn.com/doom-eternal/pc-performance-analysis , 159-211 fps na 5700xt w 1080p high .... i dalej podobnie. OK :)
        • avatar
          MaxDamageDA
          1
          Nie przesadzajmy z tym ekstremalnym tempem, bo ktoś naprawdę uwierzy, że tam jest cpma :P Może dla konsolowców z padem w ręku, gdzie obrócenie się trwa wieczność to jest jakieś ekstremum. Przecież tam przez pół gry znowu będzie +w i chodzenie jak mucha w smole, bo jakiegokolwiek sensownego movementu z akceleracją zapewne nie będzie, a szkoda.

          Szczerze mówiąc to nigdy nie rozumiałem i nadal nie rozumiem sensu grania w strzelanki na padzie. To jak grać w symulator myśliwca czy rajdów na klawiaturze.

          https://www.youtube.com/watch?v=LHiMRbHHSsk

          TO jest szybki run i szybki gameplay (a i nie najszybszy, bo są takie, gdzie jest i kilkukrotnie szybciej ;) )
          • avatar
            kombajn
            -1
            Yhmm no i gitara czyli nie ma sensu tykać tego palcem bo zawiódłbym się równie mocno jak na tym czymś, podobno Doomie z 2016 roku.
            • avatar
              wolfclaw
              -1
              Lipa na maksa ta cześć. Zamiast strzelanki jest jakiś porąbany Tomb Raider. Skakanie i skakanie jak jakiś akrobata w cyrku. Strzelane to tylko dodatek. Jeden z największych zawodów jak dla mnie.
              • avatar
                pawluto
                0
                Świetna gierka - Ktoś wie ile zajmuje miejsca na dysku ???
                • avatar
                  blebleble
                  0
                  Brakuje opcji w Ankiecie:
                  "Poczekam jak będzie na Torentach"
                  • avatar
                    adamgr
                    0
                    Doom 2016 jakoś mi umknął i dopiero kupiłem z miesiąc temu zachęcony promocja Eternala.
                    Muszę przyznać ze była to bardzo przyjemna gierka więc kolejną część też kupię, no może nie za 250 zł....
                    A co do Wolfensteinów.
                    Czy ktoś może wie czy można jakoś kupić legalny klucz do Wolfenstein 2009 ? To była naprawdę świetna gierka i kurcze nie widzę jej nigdzie w ofercie cyfrowej.
                    • avatar
                      Batyra
                      0
                      Poprzedni mi się bardzo podobał, a ten zupełnie nie przypada mi do gustu. Zupełnie mnie nie wciąga jak już włączam to bardzo od niechcenia i na etap góra dwa... różnicy graficznych w porównaniu do poprzedniej cześći też nie... wielki zawód jak za tyle kasy. Teraz bym nie kupił.